sobota, 2 kwietnia 2016

Prima aprilis - ile było żartu, a ile ponurej prawdy

Nie mogłem sobie odmówić zrobienia małego figielka na pierwszego kwietnia. Mam do tego prawo, nie tylko z powodu mojego nazwiska. Najlepiej pewne dziwne rzeczy potraktować z przymrużeniem oka i uśmiechem. Łzy zostawiam na inne okazje, na przykład dzień rozczłonkowania Przewozów Regionalnych. Oczywiście mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Jednak dotychczasowe wydarzenia pozwalają przypuszczać, ze ta straszna chwila nastąpi. Spadek pracy przewozowej, likwidacja pociągów InterREGIO spinających sieć połączeń PR we wszystkich regionach, tworzenie spółek przez marszałków, ekstensywna gospodarka taborowa przewoźnika, to preludium ostatniego etapu agonii Przewozów. Wkrótce zobaczymy co się wydarzy.



Najpierw o tym co było. Puentą ostatnich kilku miesięcy jest mój wczorajszy wpis. Na szczęście mamy taki dzień w roku, w którym bez skrępowania możemy pośmiać się. Czasem to lepsza forma niż merytoryczne i nie pozbawione emocjonalnego zaangażowania wpisy.


Ile było prawdy, a ile ponurego żartu? Już wyjaśniam:
  1. Polskie Koleje Państwowe nie stworzyły spółki PKP Litery Przestrzenne, a wypowiedź rzecznika PKP S. A. jest całkowitą fikcją.
  2. Również opublikowana rozmowa z Ministrem Infrastruktury i Budownictwa nie miała miejsca, choć z ministrem Adamczykiem rzeczywiście się spotkałem ale znacznie wcześniej.


Tyle żartów. Teraz ponura prawda:

Pociągi Warszawa – Grodno wrócą najwcześniej we wrześniu. Regularnego połączenia nie będzie na Światowe Dni Młodzieży. Podobno Kościół wynajął specjalny pociąg na zamówienie dla Polaków z grodzieńszczyzny.

Brak pociągów do Grodna w okresie wakacyjnym, gdy pasażerów zawsze było najwięcej, to dla mnie jakieś nieporozumienie. Jeśli pociągi ruszą od września, co wstępnie zadeklarował Minister Andrzej Adamczyk na spotkaniu w obecności kierownictwa Departamentu Transportu Kolejowego, to nie wiem na jak długo przedsięwzięcie to będzie kontynuowane. Głównie z powodów kosztów eksploatacyjnych planowanego połączenia. Otóż wstępnie zakłada się, ze któraś z dwóch TLK, Hańcza lub Wigry, po dojechaniu z Warszawy do Białegostoku zostanie podzielona na dwa pociągi. Jeden, tak jak obecnie, pojedzie do Suwałk, a drugi do Grodna. Oznaczałoby to, że od Białegostoku do Sokółki te dwa pociągi będą jechać „stadem”. Jeśli podział na dwa pociągi miałby się odbyć w Sokółce dodatkowe kilometry zrobi lokomotywa spalinowa: Białystok – Sokółka – Białystok. Pięknie, prawda? Ciekawe ile takie zabawy będą naprawdę kosztować. Jeszcze jedno, nie jest znana cena przejazdu PKP IC do Grodna, a to bardzo ważny element całej układanki. Jeśli bilet będzie kosztował więcej niż 65 zł, to z dużym prawdopodobieństwem nikt nie będzie korzystał z tego genialnego połączenia. No cóż, zobaczymy jak to wyjdzie w praktyce. Jestem pesymistą i przypuszczam, że skończy się tak jak z Wilnem made In PKP IC. Po jakimś czasie pociąg zostanie zastąpiony przez autobus, aż wreszcie połączenie zostanie zlikwidowane.

Smutną prawdą jest również likwidacja bezpośredniego porannego połączenia Białystok – Kraków. Zamiast niego wyjedzie pociąg do Poznania i Szczecina. Pasażerom udającym się do Krakowa PKP Intercity zafundowało przesiadkę w Warszawie. Z pociągu wyjeżdżającego o 5:24 z Białegostoku na EIP Pendolino (podróż krótsza) lub po półgodzinnym oczekiwaniu na Warszawie Centralnej do IC FLIRT 3 (w tym wariancie przejazd zajmie prawie siedem! godzin). Z Białegostoku można jeszcze wyjechać TLK Wigry o 6:59 i przesiąść się na Dworcu Centralnym (po godzinnym oczekiwaniu) na dobrze znany ED 74. Przyjazd do Krakowa podobnie jak obecnie, ale podróż dłuższa i bardziej ciekawa bo z przesiadką i w równie podłych warunkach.  Jednym słowem – nie chcieli Żydzi manny, to mają…. PKP Intercity po raz kolejny pokazało, że podróżni powinni dziesięć razy się zastanowić zanim poskarżą się posłom i dziennikarzom na warunki podróży. Do takiego podejścia do podróżnego zdążyliśmy się już przyzwyczaić, i nie musieliśmy zmieniać władzy żeby takiego traktowania doświadczać.

ED 74 wyjadą na trasę Terespol – Kraków, dłuższą niż Białystok – Kraków. Zapowiada się dobra podróż. Prawda? Przejazd  ponad 500 kilometrów ED 74 na siedzeniach z tramwajów, to dopiero wygoda. Przecież te pociągi oferują gorszy komfort podróży niż EN57 na skajowych pufach. Ale co tam, Ministerstwo jest innego zdania. Przynajmniej w przypadku pociągów do Grodna. Podstawowym argumentem z powodu którego Przewozy Regionalne nie pojadą z Grodna do Warszawy jest niski komfort podróży taborem tego przewoźnika. EN57 na trasie około 270 km zdaniem MIB jest niedopuszczalne. ED74 na trasie liczącej około 550 km to podwyższony standard. Tak przynajmniej wynika z rozkładu jazdy, ponieważ ED74 kursują jako IC – pociągi o podwyższonym komforcie.


Chciałoby się zaśpiewać wraz z Pawłem Kukizem „Bo tutaj jest jak jest”. Tylko czy Kukiz teraz przyzna się do tej piosenki i do kilku innych starszych przebojów?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz