czwartek, 16 października 2014

Zamknięcie linii do Białegostoku, czyli jak rozjechać komunikację zastępczą

W niedzielę (12 października) wykonawca remontu linii do Białegostoku postawił na swoim. Szlak między Łochowem, a Tłuszczem został całkowicie zamknięty. Trzeba przyznać, że TORPOLOwi wsparcia udzieliła cała "elita" panujących na kolei. Począwszy od wielkiej uciekinierki Elżbiety Bieńkowskiej, przez członka zarządu PLK odpowiedzialnego za modernizacje Wojciecha Folejewskiego, skończywszy na marszałkach Podlasia i Mazowsza, Dworzańskim i Struziku.

Wszystko to ze strachu i głupoty jednocześnie. Ze strachu, bo miłościwie nam panujący przerazili się, że przepadnie dotacja z UE. Z głupoty dlatego, że zamawiający - PLK - zdecydowały się na przeprowadzenie inwestycji w najgorszy z możliwych sposobów (zaprojektuj i buduj). Nadzór nad wykonywanymi pracami był fatalny.

No ale stało się. Linię zamknięto. Przyszła kolej na autobusy, kolejowe oczywiście. Czeka nas rok potężnych utrudnień, ponieważ komunikację zastępczą zorganizowano równie profesjonalnie jak remont. Ale czego można się było spodziewać po ministrze infrastruktury, który odpowiada  za organizację kolejowych przewozów międzywojewódzkich (pociągi TLK), a także za przejezdność lub jej brak - linii kolejowych zarządzanych przez PLK.



Pożyczone bez słoneczka


Podróż zacząłem w Białymstoku. Pociąg z Grodna nie spóźnił się i odjechaliśmy o 13:18. Przed Małkinią staliśmy kilka minut. Jak się okazało, po to by wjechać na peron 1. Tymczasem przy peronie 2 czekał już na nas skomunikowany pociąg Kolei Mazowieckich. Wybiegli ludzie z pociągu z Grodna. Jedni dawaj przez tory. Inni, w tym ja, kładeczką na 2 peron.

Zejście na peron 2 stacji Małkinia. Po prawej EN57 886 rel. Grodno - Małkinia. Z lewej EN 57 913 PR jako KM rel. Małkinia - Łochów. 12.10.2014
Do Łochowa Koleje Mazowieckie wypuściły jednego EZTa. Zawsze jechały dwa i było w nich 50% miejsc zajętych. W pierwszej chwili myślałem, że będę musiał stać. A tu proszę, miła niespodzianka. Ludzie przestraszyli się remontu i uciekli. Ponad połowa miejsc siedzących w pociągu do Łochowa była wolna.

W Łochowie, patrzcie co upolowałem. Drugi EZT wypożyczony z PRów. Zdjęcie specjalnie dla miłośników.
EN57 887 PR jako KM rel. Łochów - Małkinia. 12.10.2014

Wszyscy popędziliśmy do podstawionych przed dworcem dwóch autobusów. Zaczęła się przepychanka. Kto pierwszy ten lepszy. Zmieściliśmy się, ale o komforcie można zapomnieć. Kto jechał z bagażem stawiał torby w przejściu, a plecaki na kolanach. Podobno autobusy nie mają bagażników. Na pewno nie zabierają niepełnosprawnych poruszających się na wózkach. Ciekaw jestem czy komunikacją zastępczą mogą podróżować matki z dziećmi w wózku?
Dopychanie walizek na półki przeznaczone dla bagażu ręcznego. Autobus KKZ Łochów - Tłuszcz. 12.10.2014
Pojechaliśmy ekspresem do Tłuszcza. Autobusu zatrzymującego się na każdym przestanku nie widziałem. Był opóźniony? Nie mam pojęcia. Po prostu go nie było. W Tłuszczu przesiedliśmy się do pociągu do Warszawy Wileńskiej.

To nie ma szans działać poprawnie


Nie spóźniliśmy się na przesiadkę. To jedyny pozytywny element całej przygody. Jednak, czy komunikacja zastępcza będzie działać sprawnie?

Obawiam się, że nie. Autobusy jeżdżą wąskimi i krętymi drogami. Okolica to tereny podmokłe, czyli będzie dużo mgieł, szronu i szadzi. Gdy spadnie pierwszy śnieg podejrzewam, że komunikacja zastępcza się rozjedzie. Między Tłuszczem, a Wołominem ruch odbywa się po jednym torze, a więc pociąg nie może czekać na spóźniony autobus. Dla jadących w kierunku Warszawy, komunikacja zastępcza będzie dotkliwym utrudnieniem. Zwłaszcza w przypadku opóźnienia autobusu i utraty skomunikowania z pociągiem. Perspektywa około 40 minutowego czekania na następny pociąg nie zachęca. Prywatni przewoźnicy drogowi, którzy już dziś jeżdżą z Łochowa do Warszawy mogą zacząć liczyć zyski.

Również PKP Intercity się nie postarało. Miały być pociągi przez Czeremchę (o tym w kolejnych postach), ale ostatecznie zostały autobusy. Cztery jeżdżą bezpośrednio do Warszawy. Reszta z przesiadką w Małkini. Organizując komunikację zastępczą, kolejowy przewoźnik nie wziął pod uwagę warunków drogowych. To fakt, Intercity nie musi mieć w tej kwestii rozeznania, ale minister infrastruktury, który to wszystko klepnął już powinien.

Słabą stroną bezpośrednich autobusów są utrudnienia, które wywoła budowa obwodnicy Marek, oraz przebudowa krajowej 8 do standardu drogi ekspresowej na odcinku Zambrów - Jerzewo Stare. Przesiadka na autobus w Małkini również jest nieatrakcyjna. Autobusy utkną w korkach na wjeździe do Warszawy. Zawsze jesienią i zimą w godzinach szczytu korki są większe niż latem czy wiosną. Czyli po zmianie czasu na zimowy, powinniśmy brać pod uwagę, że nasza podróż do Warszawy zajmie nam 4 godziny lub więcej. To już jest czas porównywalny do przejazdu pociągiem przez Czeremchę.

Cena za bilet relacyjny również nie jest zbyt atrakcyjna. Za 30 zł. do Warszawy dojeżdża Podlasieexpress, a PKS Express za 25 zł. Podałem ceny bez upustów handlowych.

Każdy sobie rzepkę skrobie


Szkoda, że minister, marszałkowie oraz spółki kolejowe nie dogadali się w sprawie wzajemnego honorowania biletów w pociągach, tak jak przyklasnęli idei zamknięcia linii do Białegostoku. Na czas remontu Intercity wozi swoimi pociągami powietrze, za które płaci się z budżetu państwa, a Koleje Mazowieckie specjalnie wypożyczyły pociągi od Przewozów Regionalnych, żeby móc obsługiwać odcinek Łochów - Małkinia. Pociągi te będą podsyłane puste raz na trzy dni do Białegostoku na przeglądy.

A mogło być dużo lepiej gdyby Intercity porozumiało się w sprawie honorowania biletów Przewozów Regionalnych do Małkini, a Koleje Mazowieckie oddały w podwykonawstwo Przewozów Regionalnych odcinek Małkinia - Łochów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz