sobota, 25 października 2014

Miały iść do huty, teraz będą wisieć

Smutny los czeka eksponaty Muzeum Kolejnictwa w Warszawie. Nad placówką mecenat sprawuje miłościwie nam panujący Książe Mazowsza Adam Struzik, który nie widzi miejsca na mazowieckich torach dla parowozów.

Muzeum Kolejnictwa przypomina bardziej złomowisko niż placówkę kulturalno - edukacyjną. I nie jest to wyłączna zasługa Jaśnie Wielmożnego Adama I Struzika. Stare lokomotywy i wagony były niechcianym dziedzictwem złotego wieku kolei. Dla ministrów, dyrektorów, a później Prezesów PKP było to brzemię, kula u nogi hamująca postęp i wszechobecną modernizację.
Parowóz Pm2 w Muzeum Kolejnictwa w Warszawie
Zródło: Wikipedia


Było muzeum będzie galeria?



Już 14 lat temu PKP planowały w miejsce Muzeum Kolejnictwa wybudować galerię handlową. Pomysł był swego rodzaju kontynuacją planu przebudowy głównych dworców. Na pierwszy rzut poszedł Dworzec Wileński. Następny miał być Główny. Przeszkodą było jednak Muzeum, przekazane samorządowi Mazowsza 1 stycznia 1999 r.

Jak się później okazało Muzeum zmieniło właściciela, natomiast grunty pod nim już nie. PKP złożyło wniosek o eksmisję placówki z zajmowanych nieruchomości. Szerzej pisze o tym TVN Warszawa

http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,w-pospiechu-szukaja-ratunku-dla-muzeum-kolejnictwa,30810.html

Bliżej pieca

Marszałek wpadł zatem na genialny pomysł przeniesienia Muzeum na teren Huty Warszawa. A może ktoś by się pomylił, pociął zaniedbane eksponaty i uwolnił Księcia Mazowsza od niechcianego problemu. W tym czasie Jego Wysokość był zajęty doposażaniem swoich kolei w nowoczesne pociągi. Ostatecznie przeprowadzka do Huty nie wyszła. Został za to wydany wyrok eksmisji.

Będą wisieć dla jego bolesnej męki


O sprawie pewnie długo byśmy nie słyszeli, gdyby nie zbliżające się wybory. A że lud lubi roztaczane wspaniałe wizje, błyskotki i dziwolągi wszelkiej maści, w głowie Księcia zrodziła się Boska idea. Uratuje wygaszone, konające w bólach parowozy. Tak, zrobi to wskrzesiciel Adam Struzik. Dla nas, żebyśmy sławili jego boskość - pięciopromiennego Słońca Mazowsza.

Jednak bogowie lubią być złośliwi. Ponieważ Jego Promienność tyle lat męczył się z tymi parowozami, tera je powiesi. Nie mogą przecież stać, to byłoby zbyt banalne. Gdyby jeździły, byłyby obrazą majestatu i zaprzeczeniem osiągnięć minionego piętnastolecia.  Będą wisieć i już! Będą straszyć przekrojonymi w poprzek dymnicami, migającymi tendrami. Będą bawić dzieci śmiesznymi odgłosami, emitowanymi na cały budynek z multimedialnej ekspozycji. Będą kosztować nas wszystkich 100 milionów złotych, ale nie będą już nigdy jeździć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz