poniedziałek, 11 lipca 2016

W regionach coraz mniej Przewozów Regionalnych

Samorządy rezygnują z usług Przewozów Regionalnych, największego przewoźnika kolejowego w Polsce. Województwa tworzą własne spółki, a Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa ignoruje problem.


Pociąg z Grodna skończył bieg na stacji Małkinia. Zdjęcie ze zbiorów własnych lipiec 2015 r.
Karuzela stanowisk w Przewozach Regionalnych trwa, a spółka pogrąża się w kryzysie. Wiceminister infrastruktury i budownictwa Piotr Stomma wsadza swojego byłego asystenta na stanowisko rzecznika prasowego PRów, a resort twierdzi, że tragiczna sytuacja Przewozów Regionalnych to problem Ministerstwa Skrbu.

Marszałkowie województw na potęgę tworzą własne spółki kolejowe świadczące usługi w granicach regionów. Niedawno Małopolskie ogłosiło, ze do końca 2018 roku zrezygnuje z usług Przewozów Regionalnych. Pasażerów będą wozić wyłącznie Koleje Małopolskie, które teraz obsługują dwie trasy. W przyszłym roku spółka marszałka ma zastąpić pociągi Przewozów Regionalnych na trasie Kraków - Tarnów.

Małopolska to nie jedyny region gdzie samorząd zamierza pożegnać się z największym przewoźnikiem kolejowym w Polsce - Przewozami Regionalnymi. Dynamiczny rozwój spółek regionalnych możliwy jest dzięki funduszom europejskim, które województwa przeznaczają na zakup nowych pociągów. Nowy tabor w większości samorządy udostępniają swoim spółkom, a Przewozy Regionalne wykorzystują stare, nieodnowione pociągi. Nic więc dziwnego, ze pasażerowie wolą jeździć pociągami spółek marszałków, które oferują lepszy komfort podróży. Samorządy: Łódzkiego, Ślaska, Dolnego Śląska, Małopolski, Mazowsza, Wielkopolski zdecydowane są zrezygnować z usług największego kolejowego przewoźnika.

– Ta spółka jest scentralizowana, nie potrafi współpracować z samorządem, nie potrafi integrować transportu kolejowego z innymi rodzajami transportu. Zarządzający nie czują tych uwarunkowań lokalnych – zarzucał Przewozom Regionalnym w rozmowie z PortalSamorzadowy.pl Jacek Krupa, marszałek województwa małopolskiego.

Słowa marszałka Małopolski, choć dalekie są od prawdy, pokazują trend który panuje od pięciu lat. Samorządy większych regonów wolą tworzyć własne spółki, bowiem lokalni notable mają nieograniczony wpływ na obsadę intratnych stanowisk w władzach firm.

Prawdopodobnie proces tworzenia spółek w województwach zakończy się w 2018 roku. W następnym zaczną obowiązywać unijne regulacje rynku przewozów kolejowych tak zwany czwarty pakiet kolejowy, który zakłada obowiązkowe przetargi na przewozy kolejowe od 2019 roku. Można przypuszczać, że marszałkowie będą się śpieszyć z podpisywaniem umów z wolnej ręki ze swoimi spółkami. Takie zlecenia mogą być wykonywane do 2033 roku. To oznacza, że przez prawie dwie dekady część regionów ograniczy się do finansowania własnych przewoźników - folwarków.
Proces dezintegracji kolei ma odzwierciedlenie w statystykach. Z danych Urzędu Transportu Kolejowego wynika, że w 2010 roku, z usług Przewozów Regionalnych skorzystało 43,6% ogółu pasażerów. W ubiegłym roku już tylko 27,41%. Choć proces rozdrobnienia rynku nabiera na sile, Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa nie przedstawiło zmian w prawie umożliwiających wprowadzenie tzw. wspólnego biletu. Ministerstwo nie ma również pomysłu co zrobić z Przewozami Regionalnymi. Jak dowiadujemy się w resorcie, to problem innego Ministra - Skarbu. Minister Infrastruktury zainteresowany jest współpracą ze swoją spółką PKP Intercity. Przykładem są plany wznowienia połączenia do Grodna. Sam proces planowania przedłuża się, a Przewozy Regionalne odpadły w przedbiegach.

Brak troski o Przewozy Regionalne, spółkę w której większość udziałów ma skarb państwa nie przeszkadzał wiceministrowi infrastruktury i budownictwa wprowadzać swoich ludzi do struktury Przewozów Regionalnych. Niedawno intratną posadę rzecznika prasowego w firmie objął Mikołaj Turowski, były asystent wiceministra Stommy.

Nowy zarząd Przewozów Regionalnych również nie ma pomysłu jak zapobiec utracie rynku przez spółkę. Jedyne na co dotychczas było stać nowego prezesa Krzysztofa Mamińskiego, to upublicznienie planów zmiany nazwy i identyfikacji wizualnej firmy. Wątpliwe aby te kosztowne zabawy poprawiły kondycję firmy.

Tekst ukazał się również na: www.strajk.eu

7 komentarzy:

  1. Przewozy Regionalne to przykład spółki powstałej z polecenia politycznego. Moim zdaniem przyszłośc należy do przewoźników regionalnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spółki marszałków również powstają z polecenia politycznego. Najlepszym przykładem są Koleje Śląskie. Koleje Małopolskie również.

      Problem tkwi w przepisach regulujących organizację i finansowanie transportu w Polsce.

      Usuń
  2. Porównując PR z Kolejami Mazowieckimi, które akurat codziennie podwożą mnie do szkoły, stwierdzam, że te pierwsze za mało inwestują w nowe pociągi i infrastrukturę. Spółka PR jest rozstrzelona po całym kraju i dużo trudniej ogarnąć na przykład jej tabor w całym kraju. Spółki wojewódzkie dzięki mniejszemu zasięgowi są w stanie sprostać wszystkim wymaganiom

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kwestia jest też dofinansowania. O PRach już dawno zapomnieli. Poza tym wydaje mi się, że w przypadku KM nowy tabor jest kupowany w ramach remontu konkretnych linii kolejowych. Także to nie jest takie hop.

      Usuń
    2. Jeśli się nie mylę to większość tabor użytkowanego przez KM należy do województwa Mazowieckiego.

      Podobnie jest z pozostałymi spółkami marszałków. Problem tkwi w polityce na szczeblu marszałków. Przykład: Koleje Małopolskie korzystają z nowych EZT zakupionych przez marszałka Małopolski, Przewozy Regionalne nie mają pieniędzy nawet na modernizacje swojego taboru.

      Usuń
  3. Oczywiście jestem przeciwny likwidacji PRów. Jednak najlepszym pomysłem było by przenoszenie konduktorów i maszynistów w danych województwach do nowych spółek. Ponieważ w 2018 obudzą się z ręką w nocniku i nagle problem, bo zbyt wiele osob z PR nie ma pracy, a i tak nowe spółki mają zapotrzebowanie na pracowników.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest to jedno z możliwych rozwiązań. Jednak ze względu na bałagan w przepisach każda spółka podchodzi do tego zagadnienia inaczej. Proszę sobie wyobrazić, że w 2008 kiedy OPMy z PRó przechodziły do IC, kierownicy nie musieli przystępować do egzaminów weryfikacyjnych. Teraz ci sami kierownicy, jeśli chcieliby przejść z PR do IC muszą iść na kurs i podejść do egzaminu weryfikacyjnego. Gdzie tu logika?

      Oczywiści MIB ma w nosie uporządkowanie tego bajzlu, a jaśnie Pan Minister Stomma nawet nie raczy o tym rozmawiać.

      Usuń