środa, 11 października 2017

Państwo PiS bałaganem stoi: czyli jak minister Adamczyk próbuje zapunktować na własnym niedbalstwie

Błędnie myśli ten, kto pozostaje w przekonaniu że ograniczaniu przez PiS swobód demokratycznych towarzyszy zaprowadzanie porządku. Dziś minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk wystąpił w roli obrońcy ucznia, który nie mając ważnej legitymacji szkolnej zrezygnował z przejazdu pociągiem do szkoły. Pajacowanie pana Andrzejka może nawet byłoby śmieszne. Oto wielki ludzki Pan minister ujmując się za uczniem, walczy z bezdusznym konduktorem i opozycyjnym marszałkiem Wielkopolski, właścicielem niemile widzianej obecnie regionalnej spółki kolejowej. Pan minister tak się przy tym zacietrzewił, że przeoczył mały szczegół. Nie byłoby całej afery gdyby nie burdel w jego resorcie.


Niechlujstwo ministra infrastruktury i budownictwa Andrzeja Adamczyka uderza w uczniów. Minister bałaganiarz nie zamierza przepraszać.
Dwa tygodnie temu pewien uczeń o imieniu Kacper, Bogu ducha winien mieszkaniec wielkopolskiej wsi, chciał jak co dzień dojechać pociągiem do swojej szkoły. Jak podają media, zły konduktor (przypuszczam że był to raczej kierownik pociągu) kazał dwunastolatkowi opuścić pociąg. Powodem był brak dokumentu uprawniającego do korzystania z biletu miesięcznego z ulgą przysługującą uczniom. Ściślej rzecz biorąc, ów chłopak posiadał bilet wraz z nieważną legitymacją szkolną. Nie była ona ostemplowana, bo być nie mogła. Okazuje się, że w związku z reformą edukacyjną szkoły zmuszone są wyrobić nowe pieczęcie, co podobno potrwa do grudnia.

Podczas kontroli, oprócz biletu i nieważnej legitymacji, uczeń okazał zaświadczenie ze szkoły. Wersje tego co zdarzyło się później są różne. Kacper twierdzi, że został wyproszony z pociągu, Koleje Wielkopolskie wyjaśniają, że kierownik pociągu jedynie pouczył ucznia.

Jednak media podały informację, że uczeń został wyrzucony z pociągu. Wczoraj Fakty TVN poświęciły nawet swój cenny czas antenowy wydarzeniu sprzed dwóch tygodni. Minister Adamczyk nie mógł być już obojętny i myśląc, że zapunktuje wziął w obronę ucznia. Słusznie. Wódki mu dać! Tylko co poseł i minister Adamczyk robił do dzisiejszego popołudnia? Kompletnie nic.

Ustawa z dnia 20 czerwca 1992 r. o uprawnieniach do ulgowych przejazdów środkami publicznego transportu zbiorowego określa procentowy wymiał ulgi przysługującej uczniom. W omawianym przypadku uczniowi przysługuje 49% zniżka na bilet miesięczny. Jednak, żeby uczeń mógł skorzystać ze swoich uprawnień musi posiadać odpowiedni dokument. Wyszczególniony jest on w rozporządzeniu ministra infrastruktury i budownictwa z dnia 20 kwietnia 2017 r. w sprawie rodzajów dokumentów poświadczających uprawnienia do korzystania z ulgowych przejazdów środkami publicznego transportu zbiorowego.

Sęk w tym, że zaświadczenie ze szkoły zgodnie z treścią rozporządzenia nie uprawnia do korzystania z ulgi. Gdyby minister Adamczyk pilnował porządku w swoim resorcie, mógłby znowelizować rozporządzenie i dopuścić poświadczanie ulgowego przejazdu zaświadczeniem wydawanym przez szkołę.

Pan Adamczyk nie zrobił to co do niego należało, nie skorzystał również z okazji żeby siedzieć cicho lub przeprosić Kacpra oraz kierownik feralnego pociągu za bałagan w swoim resorcie.

Nie jest to jedyne zaniedbanie Andrzeja Adamczyka. We wrześniu Ministerstwo Rodziny Pracy i Polityki Społecznej wprowadziło nowy wzór legitymacji osoby niepełnosprawnej. Rozporządzenie w tej sprawie poddane było konsultacjom międzyresortowym. Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa nie wniosło uwag do nowego wzoru legitymacji. Zawiera on zaszyfrowane kodem QR dane o stopniu o rodzaju niepełnosprawności. Już widzę jak w busach kierowcy będą odczytywali kody QR żeby wydać właściwy bilet niepełnosprawnemu. O koszmarze jaki zgotowali niepełnosprawnym ministrowie Adamczyk i Rafalska, napiszę niebawem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz